Po pierwsze "Star Wars" to FIKCYJNY świat, WYMYŚLONY przez George`a Lucasa na potrzeby nakręcenia filmu "A New Hope".
Po drugie adaptacja Alana Deana Fostera (nie nowelizacja - patrz przypisy na końcu) była tworzona na podstawie jednej z ostatnich wersji scenariusza i jest prawie pewne, że owego cytatu o Palpatinie sam sobie nie wymyślił, gdyż w takich sprawach to George zawsze miał, ma i będzie miał ostatnie słowo. I to jest takie Lucasowe, każdemu wyjasnić, kto to ten pan, czy pani, i czy są w sobie zakochani...
Po trzecie w "Wojnach klonów" Dave Filoni robi wszystko to, co mu Lucas każe, o czym wspominał nie raz, wystarczy tylko poszukać (wideo bądź słowo pisane). Fakt, czasem zwraca George`owi uwagę, że to czy tamto nie pasuje, ale generalnie się nie stawia i nie decyduje, tylko zasuwa na przodku. Tak było też z pierwszą większą "aferą", czyli Mandalorianami, którzy według opisu z adaptacji "Imperium kontratakuje"...
Po czwarte i najważniejsze kanon. Jak z pewnością wiecie, jest go kilka rodzajów, a "Wojny klonów" dołożyły jedną, czy nawet dwie kategorie (można poszukać), więc... Mając w pamięci, że to fikcja, nie należy się przejmować i brać pełnymi garściami tylko to, co nam odpowiada, bo...
Po piąte... Cały czas mówimy o fikcji, a ja chciałbym o historii powszechnej. Pierwszy raz zderzyłem się z prawdą sam, nie w szkole, ale z z własnej, nieprzymuszonej ciekawości. Film "Popioły" i bitwa pod Somosierrą. Polak wie, kto i jak, i dlaczego, ale coś mnie podkusiło i wziąłem do ręki opracowie wibytnego (sic!) historyka angielskiego, ze szkoły wojskowej. A tam... Nie ma Polaków. Wąwóz zdobyła francuska dywizja piechoty. Jaki z tego wniosek?
Wniosków kilka.
Jedno źródło to żadne źródło. Dwa i to sprzeczne dopiero dają do myślenia i wymagają kolejnych poszukiwań (to dla czcicieli "prawd objawionych" na Wikipedii, w jedynie słusznym programie nauczania, głos tak zwanych autorytetów, itd. itp.). A wnioski należy wyciągać SAMEMU. Nawet jeśli będą błędne, to będą nasze, a nie nam zaprogramowane. Wiedzę można poszerzyć, a implanty można tylko usuwać.
Historia, ta w naszej galaktyce, jest pisana zawsze na zamówienie. I daje temu, kto najwięcej dał. Dziwka wśród nauk... Ale i inne nauki nie mają się czym chwalić. Dobieranie faktów, odrzucanie niewygodnych wyników, interpretacje pod tak zwane autorytety... itd.
Pracownik na etacie zawsze będzie robił to, co mu szef każe. Bo jak nie, to albo się sam zwolni, albo może szukać sobie innej pracy.
A "Gwiezdne wojny" powiecie? A to doskonała, mało zobowiązująca ROZRYWKA, a nie sens życia... A powiem wam, że dla mnie, to zupełnie inaczej wyglądało na początku... Od premiery w Polsce w 1979, poprzez dwa następne filmy, poprzez "Dziedzica imperium", pierwsze komiksy... I nawet jeszcze na początku XXI wieku... Kiedy "faktów" było jak na lekarstwo i każdy nowy okruch naszej miłości był świętem. Popatrzcie na kolekcję Guzesa. Ale to minęło i już się nie wróci. Teraz "Star Wars" to poranne płatki z mlekiem, szklanka soku pomarańczowego, szybki hamburger na mieście i łyk piwa przed telewizorem wieczorem... I nic więcej. Dlaczego? A to już temat na inną opowieść.
[droid]
PS. Nowelizacja to:
http://sjp.pwn.pl/slownik/2490994/nowelizacja
http://encyklopedia.pwn.pl/haslo.php?id=3948697