Tylko tyle o niej zapamiętam. No dobra, pamiętam też ją z Celebration IV, gdzie starsza niepozorna babcia odpowiadała na pytania fanów co róż sprawdzając, co ma w swoich notatkach. No i pomimo prób upolowania jej do wywiadu nie udało się, bo wyszła jakimiś tylnym wyjściem albo była zajęta z którymś z innych VIPów, potem jej nie widziałem. Za to na forum oficjalnej... To miejsce właśnie dzięki Sue pamiętam ciepło. Zwłaszcza, że kiedyś się trochę z nią tam pokłóciłem, a jedna osoba (która już nie pisze na tym forum) dosadniej ją obraziła.
Potem już nie wiem, czy mnie zapamiętała czy ja nauczyłem się zadawać pytania tak by na nie odpowiadała, ale zazwyczaj moje pytania nie przechodziły bez echa. Mimo, że Sue zawsze wybierała sobie tylko te "wygodne". Ale to był klimat forum oficjalnej. Cóż w 2011 odeszło forum, a z Lucasfilmem pożegnały się dwie wielkie legendy - Sansweet i teraz Rostoni.
Druga sprawa to kwestia dorobku Sue. Widzę, że niektórzy przypisują jej trylogię Thrawna, zupełnie zapominając o Lucy Wilson. Jeśli ktoś w Lucasfilmie naprawdę stał za tym to właśnie Lucy z dużym wkładem Roffmana. Roffman to prawdziwy ojciec EU, to on miał wizję by się to rozwijało, a Wilson miała na tyle wiary, by zainaugurować program książkowy i prowadzić go. Rostoni w tamtych czasach była wyrobniczką, jedną z redaktorek. W dodatku zajmującą się stroną LFL, czyli kanonem i zgodnością z nim (a nie rozstrzyganiem sporów i tworzeniem kanonu - co robi Leeland). Z czasem zastąpiła Wilson, właściwie wprowadzając w życie jej największy niezrealizowany pomysł - długą serię, czyli Nową Erę Jedi. Szczegóły tego projektu to tak naprawdę kolaboracja kilku osób, poza Sue najwięcej do powiedzenia na pierwszym etapie mieli Shelly Shapiro i James Luceno. Moment w którym rozpoczyna się dziedzictwo Sue jest też momentem w którym się ono kończy. Nie raz jeszcze z Anorem pisaliśmy o Imperium Redaktorek, czyli sojuszu Shapiro-Rostoni (prawie jak Ribbentrop-Mołotow). O ile co do NEJ - to wciąż mam mieszane uczucia, pomysł był świetny, tylko ta końcówka i kilka innych przegięć, o tyle im dalej tym gorzej (seria Wojen Klonów w sumie się rozsypała, Fate of the Jedi nie może coś zaskoczyć, TCW..., no niby Dziedzictwo Mocy jakoś wyszło
). Jakie są książki każdy widzi. Jeszcze przez dwa-trzy lata będziemy zbierać owoce Sue, choć może już dotknięte przez innego ogrodnika.
Najgorsze jest jednak to, że nie potrafię ocenić prawdziwego wkładu Sue do uniwersum. Na ile to, co się jej przypisuje to pomysły Shelly a na ile jej. Tego pewnie nigdy się nie dowiemy. Sue pomimo wszystko stała się frontmanem LucasLicensing. Inni redaktorzy - jak np. J.W. Rinzler który odpowiada za większość młodzieżówek Scholastica nie wybili się nigdy dzięki redakcji. Co najwyżej dzięki własnym twórczościom. No i najzabawniejsze jest to, że właśnie najmniej uwag mam do książek (albumów i młodzieżówek), których nie dotykała Sue. I najzabawniejsze, że najczęściej nie dotykała ich także Shelly.
Również żywię głęboką nadzieję, że nie przyjdzie mi za Sue tęsknić i pisać, że Imperium Redaktorek nie było takie złe. Osobiście chciałbym by rozdzielono rolę Sue na dwie części. Po pierwsze osoby, która ogarnia koncepcyjnie nowe książki, nadaje im tematy, kształty i wskazuje drogę. Tu marzę o Kevinie J. Andersonie, to dla niego wręcz idealna robota. To wspaniały koleś, z wielka głową, gorzej już z jego piórem. Drugim kandydatem na to miejsce jest Luceno. To był autor, który najwięcej stworzył w NEJ - nie ze względu na 3 książki, ale na to, że pracował przy serii na samym początku i stworzył jej zarys. A w pracy zwykłego redaktora chciałbym kogoś takiego jak Rinzler. On sam dobrze się sprawdza w tym, co robi, szkoda go odrywać.
No cóż, pożyjemy zobaczymy. Wygląda na to, że Imperium Redaktorek w końcu upadło.