Fantastyczne Zwierzęta i jak je znaleźć
Czas napisać coś więcej, oprócz radosnej opinii zaraz po seansie
Klimat
Nie zawiodłem się, było tak jak czułem że będzie - czyli perfekcyjnie

Zasadniczo ujmując, idąc na film liczyłem tylko na to że będzie zachowany klimat uniwersum, w konwencji stylizowanej na kontekst Ameryki w latach dwudziestych XX wieku. Oprócz klimatu nie miałem żadnych oczekiwań wobec filmu, zatem to właśnie klimat miał być dla mnie głównym wyznacznikiem czy film jest OK, czy nie. Yates jednakże jak zwykle potrafił stworzyć świetny klimat i choć różnie oceniałem inne jego filmy z uniwersum Pottera (4/10 za Zakon Feniksa, 10/10 za Księcia Półkrwi, 2/10 za Insygnia Śmierci I i 10/10 za IŚ II), oraz spoza uniwersum (Tarzan: Legenda 6/10), to jednak ten reżyser zawsze potrafił stworzyć odpowiednią atmosferę, nakreślić odpowiedni nastrój.
Nie ma co więcej się rozpisywać, klimat wyszedł bezbłędnie
Bajkowość historii
Film był lekki, bardzo lekki i budził w widzu na prawdę pozytywne emocje
.gif)
Tytułowe zwierzęta, potrafiły zachwycić i wzbudzić we mnie pragnienie czegoś doniosłego, pragnienie świata wypełnionego pięknem natury i zadziwiającego swoją wyjątkowością, innością, eterycznością. Po prostu moje oczy pochłaniały to co widziały na ekranie i pragnęły kolejnych dawek tych doznań estetycznych.
Mroczny charakter historii
W serii o Harrym mieliśmy do czynienia z dość oklepanym wątkiem - wybraniec, walka z mega złym wujkiem Voldkiem, zemsta syna za przelaną krew rodziców itp. W Fantastycznych Zwierzętach nie ma nic z tego typu wątków - są inne, też znane z książek filmów itp. ale nie spotykane dotychczas w tym uniwersum. Amerykańskie prawo czarodziejów, szczególnie prawo karne, to zupełnie inna bajka niż w Anglii - choć to raczej horror niż bajka... Wyroki śmierci w trybie natychmiastowym, tego w uniwersum Pottera do tej pory nie było (był Azkaban lub co najwyżej kiss kiss od dementora), a w Zwierzętach jest. Egzekutorzy który wręcz nęcą by dać się uśmiercić, cieszący się z tego że mogą dokonać egzekucji. Aurorzy którzy najpierw "strzelają" tak by zabić (co czynią dość skutecznie), dopiero później zadawać pytania. Pani prezydent czarodziejów, która jest zwykłą bezwzględną su***ą, która nie cofnie się przed niczym byle tylko mieć spokój w państwie, w odróżnieniu od starego głupka Knota czy bezradnego desperata Scrimgeoura. Konfidenci, chciwe gobliny i zdrajcy (to akurat już w Potterze było).
Główny antagonista torturujący Newta, niczym Palpatine Luka Skywalkera w ROTJ.
No i cały wątek... dajmy na to charłaka... żeby za bardzo nie rzucać spoilerami

powiewało gotykiem i popierdzieloną historią troszkę taką jak w Crimson Peak - niby dramat ale z mocnymi przejawami horroru psychologicznego. Ponadto wątki z poza magicznego świata - godni pogardy politycy i elita towarzyska, gardząca ludźmi z tzw. niższego szczebla społeczeństwa.
Równowaga pomiędzy bajką a mrokiem świetnie z balansowała ten film - z jednej strony widz doświadczał piękna i przyjemnych uczuć, a z drugiej widział brutalność świata czarodziejów. Stworzyło to dość dynamiczny obraz filmu, nie było czasu na nudę.
Historia jako taka
Film jest tak na prawdę o dwóch osobach: Scamanderze i Grindelwaldzie.
Newt to postać specyficzna, z jednej strony dziwak, a z drugiej na prawdę kochający magiczne zwierzęta czarodziej-ekolog
.gif)
Jego historia wplątana w świat wielkich czarodziejów, to efekt tak jakby przypadku - równie dobrze ta opowieść mogłaby mieć jakiegokolwiek innego, pozytywnego bohatera. Wątek Grindelwalda wciśnięty już w pierwszej minucie filmu, to minus - Rowling powinna była milczeć na jego temat przed premierą i dopiero pod koniec filmu powinno wyjść wszystko na jaw (co zresztą nastąpiło).
Innym minusem, chyba największym zresztą
początek spoilera było pojmanie Grindelwalda, podszywającego się pod Greavesa - pani prezydent tak łatwo rozkazywała uśmiercać potencjalne zagrożenia, a cholernie potężnego czarnoksiężnika, poszukiwanego przez czarodziejskie rządy wielu państw kazała po prostu pojmać? Śmiech na sali. No i gdzie się podział prawdziwy Greaves? Szefem biura aurorów nie zostaje się od tak z ulicy... koniec spoilera. Poza tym ten wątek, to na prawdę dobry grunt dla sequeli i z chęcią zobaczę co dalej, pomimo wspomnianej w spoilerze nielogiczności. Samo zakończenie - nostalgiczne momenty itp. budzi we mnie mieszane uczucia, jednej były konieczne, a drugie lekko sztuczne - no ale to może ja po prostu nie lubię sentymentalnych rozstań itp.
Humor
Towarzyszył z zasady lżejszym scenom, tym dynamicznym i tym bardziej statycznym. W tych drugich było ryzyko lekkiej nudy, ale nie było ani jednej statycznej sceny, w której widz nie otrzymałby powodu do uśmiechu, co rozwiewało u mnie każde poczucie choćby najlżejszej dłużyzny. Najwięcej powodów do uśmiechu dawał poczciwy mugol, właściwie to nie mag (jak to czarodzieje w USA mówią) Jacob i wszystko kradnący niuchacz
Postacie
Aktorzy zagrali dobrze, trudno mi powiedzieć który był szczególnie wybitny (pozytywnie lub negatywnie), bo to co zdecydowanie było najmocniejsze w ich grze, to dobrze oddane interakcje pomiędzy bohaterami. Tutaj na prawdę było widać jak pomiędzy postaciami tworzą się konkretne relacje i wzajemne przywiązanie - troszkę tak jak z Rey i Finnem.
Efekty specjalne
Wykorzystano podobny zabieg do tego który ostatnio zastosowano w Ghostbusters - czarne paski, które uwypuklały efekty 3D, tak by zwierzęta autentycznie "wychodziły" z ekranu. Poza tym były po prostu dobre, CGI nie raziło po oczach i tyle. Jak na moje regularne wycieczki do IMAXu mogę powiedzieć że widziałem już bardziej napakowane efektami filmy, ale w Zwierzętach nie było one konieczne - twórcom udało się zachować zasadę złotego środka.
Ocena 10/10
Film nie musi być idealny, film ma wzbudzać uczucia, sztuka ma wzbudzać uczucia. To właśnie czynią Fantastyczne Zwierzęta - pozostawiły we mnie sporą porcję piękna i... mroku, jedne i drugie przenikają moje ciało i umysł po seansie i trzymają do tej pory, nawet po 24 godzinach.
W tym roku tylko Zwierzogród, Dzień Bastylii, 7 wspaniałych i Fantastyczne Zwierzęta otrzymały ode mnie 10/10, było wiele dobrych filmów ale to te cztery wg mnie zasługują na najwyższą ocenę - bo rozbudzają emocje, takie które żyją we mnie jeszcze jakiś czas po seansie i nie znikają chwilę po wyjściu z sali kinowej. Fantastyczne Zwierzęta były moim 51 seansem w kinie (w tym roku), dzisiaj jestem już po 52 seansie (Nowy początek), widziałem w kinie dokładnie 40 filmów które wyszły w tym roku (dzisiaj policzyłem dokładnie - jakby ktoś zauważył różnicę z tym co napisałem parę postów wyżej) i mogę z czystym sumieniem stwierdzić że
Fantastyczne Zwierzęta i jak je znaleźć to jeden z najlepszych w tym roku
To tyle póki co. Jutro idę drugi raz, bilet już mam - choć tym razem nie do IMAXu, bo godziny mi nie pasują, a i tak wszystkie dobre miejsca już pewnie są pozajmowane. Idę na 3D w Master Image i wersję dubbingowaną, także po seansie napiszę coś na ten temat. Zaś do IMAXu jeszcze pójdę, kilka razy - aż Rouge One zajmie jego miejsce w repertuarze kina.