Moje drugie zetknięcie z książkowym Nowym Kanonem i tak wyszło, że po raz drugi jest to powieść Jamesa Luceno (tą pierwszą był
Tarkin).
Katalizator, porównując do opowieści o Tarkinie (zresztą ta pierwsza książka łączy się w ostatnim rozdziale z początkiem tej drugiej), wypada dobrze. Tym razem przedstawiona została zapełniona wieloma światami i postaciami Galaktyka, opisane wydarzenia to nie jakaś nieistotna przygoda, ale rzeczy całkiem kluczowe. Wielki, żyjący świat.
Katalizator fajnie wprowadza do
Łotra 1, pogłębia i przybliża niektóre z postaci, pokazuje jak wyglądały pierwsza lata Imperium, a także łączy czasy Prequeli z Oryginalną Trylogią. Równocześnie jednak, pomimo tego wszystkiego, niewiele się tu dzieje. Galen skupia się na badaniach, trochę ocieramy się o wojnę, politycy debatują nad budową nowej broni, ale brak tutaj przesadnej spektakularności. Nie przeszkadza to w czytaniu, bo książka napisana jest bardzo sprawnie, ale niech nikt nie oczekuje tutaj fabuły, którą będzie wspominał do końca życia. To poprawnie zrobiony prolog filmu, ale nic więcej.
Najciekawszym bohaterem jest oczywiście Krennic, który manipuluje, kłamie i kręci, ściera się z Ameddą i otwarcie rywalizuje z Tarkinem, starając się zdobyć jak najlepszą pozycję w imperialnej hierarchii. Galen jako dobry, trochę naiwny i oderwany od rzeczywistości naukowiec również wypada sympatycznie, za to Lyra jest dla mnie nieznośna. Taka wścibska, wiecznie zmartwiona "żona", do tego do przesady naiwna (ale w innym, gorszym znaczeniu niż Galen) idealistka i pacyfistka, której się wydaje, że swoim rzyganiem tęczą ocali świat przed złem. Reszta bohaterów stanowi tło, Saw Gerrera (tak jak w filmie) pojawia się krótko i nadal niewiele wiemy o tym dlaczego jest tym kim jest, Tarkin jest Tarkinem, a Has Obitt dość typowym
No name`em, który po prostu miał do odegrania swoją rolę w fabule.
7/10
PS. Nie wiem co to za trolling, ale link do tematu umiejscowiony pod bastionową recenzją, odsyła do czegoś takiego:
http://star-wars.pl/Forum/Temat/1740