Będzie kilka spoilerów, ostrzegam lojalnie
. Dla fana SW (ale i IJ) pozycja obowiązkowa. Tyle smaczków i mrugnięć okiem do widza, że aż dech zapiera początek spoilera Billy Dee Williams jako sędzia Reinhold (przedni żart z nazwiskiem), Carrie Fisher, William "Captain Kirk" Shatner as himself
, Ray Park, Kevin Smith i Jason Mewes. Masa odniesień do universum w dialogach i świetny tekst na koniec filmu koniec spoilera. Naprawdę wiele udanych żartów okołostarwarsowych początek spoilera "Harrison Ford to najlepszy aktor w historii kina, nigdy nie zagrał w złym filmie" [van mija billboard reklamujący "Six Days, Seven Nights"
koniec spoilera jak dotyczących innych filmów Lucasapoczątek spoilera strażnicy w Skywalker Ranch niczym roboty w "THX 1138" koniec spoilera. Twórcy śmieją się też z amerykańskiego fandomu i "wojenek" z Trekkies.
Trzeba jednak uczciwie przyznać, że nie jest to dzieło najwyższych lotów. Dużo gagów lata nisko (choć - jak mawia K.J. Zarębski- z prędkością karabinu maszynowego)i blisko toalety. Film powoli się rozkręca i po niezłej czołówce nawet mnie (absolutnie pozytywnie nastawionemu)wydawało się to żenująco "American Pie"-owe (a tego filmu nie znoszę). Potem jest już znacznie lepiej, ale pewien niesmak pozostaje. Aktorsko film jest na średnim poziomie. Kristen Bell z młodych wykonawców wypada najlepiej, pozostali męscy fanboye raczej się nie wybijają ponad przeciętność (najlepiej z nich radzi sobie Chris Marquette). Reżyseria też momentami kuleje, Kyle Newman chwilami nie potrafi utrzymać równego tempa opowiadanej historii. Scenariusz ma kilka niepotrzebnych/żenujących momentów, które spokojnie można było sobie darować. Wplatanie poważniejszego wątku początek spoilera jeden z bohaterów cierpi na raka koniec spoilera chociaż jest ważne dla zawiązania fabuły, wydaje mi się jednak nieco wysilone. Na plus można zaliczyć niezły soundtrack (m.in. Chumbawamba) i ciekawie uchwycony klimat życia geeków. Generalnie jako kolejną amerykańską komedię można ten film ocenić na 4,5 w porywach 5/10, ale jako film traktujący o fanach SW, gdzie odniesień jest masa, a część żartów zrozumiała wyłącznie dla fanów, można dać mu 7,5/10. Spodziewałem się czegoś lepszego, niemniej nie jestem zawiedziony, bom uśmiał się nieźle.