TWÓJ KOKPIT
0
FORUM Świat Filmu

Casino Royale, czyli gdzie w mordę jest ten bakarat??

Lord Bart 2006-11-26 10:49:00

Lord Bart

avek

Rejestracja: 2004-01-20

Ostatnia wizyta: 2021-09-13

Skąd: Warszawa

Podobno trzeba dawać ostrzeżenia o spoilerach... Nie wiem po co, ale macie

Obejrzałem 21 oficjalnego "Bonda". Niby to "oczko", więc wszystko powinno być jak ta lala, ale jakoś wybitnie ciężko mi ustosunkować się do tego filmu.

Na samym początku muszę wspomnieć, że do tej pory uważałem za koniec dobrej kinowej serii Tomorrow Never Dies. Zarówno The World Is Not Enough jak i Die Another Day zawiodły mnie bardzo i co tu dużo mówić - ziały nudą i sztampowością.
Kiedy dowiedziałem się, że nowy odcinek zmienia nie tylko wizerunek agenta ale i jest niejako prequelem pomyślałem "o coś się ruszyło". Dostając facjatę Craiga i potwierdzenie CS - "o coś na pewno s*******ą jeśli jeszcze tego nie zrobili przy obsadzie".

Czekałem. Tuż przed postanowiłem zgłębić reedytowany w Polsce oryginał Fleminga. Krócitką reckę można znaleźć tutaj --> http://www.gwiezdne-wojny.pl/b.php?nr=236718#239067

Kiedy już usadowiłem sie wygodnie w kinowym kubełku naszła mnie myśl "jak oni zrobią ten prequel?? Przecie 007 zaczynał swoją walkę w czasach zimnej wojny, osławionego smierszu (smersh`u jak kto woli) i organizacji Widmo"
No i dowiedziałem się. Zimna wojna dawno się skończyła. Smiersz już nie istnieje albo nikogo nie obchodzi tymczasem Widmo zamieniło się w megaglobalny terroryzm. Terroryzm ze swoimi bankierami trzymającymi kasę i płatnymi zabójcami. Niby to to samo, ale jednak... Czyli próba prequelowska w postaci jednak kolejnego odcinka z naszych czasów stała się całkowitym niewypałem.

Po prostu nie da się przełknąć wspominania 11IX i oglądania techniki posiadanej przez MI6 przy sytuacji w realnym świecie. Ktoś za kim wychodziłem z kina trafnie zauważył, że gdyby bondowskie wynalazki i on sami istniały chociaz w 1/4 to już dawno wszystkie terrorystyczne szychy miałyby ukręcony łeb. A mowa o walce z nimi w kontekście pewnej zabawy jaką uprawia 007 jest wprost niesmaczna, licząc ile ofiar codziennie pochłania Irak czy Afganistan.

Szumnie zapowiadany odcinek, w którym dowiemy się skąd Bond ma dwa zera. Rzecz ciekawa w końcu dla kinomaniaka po 20 filmach jesli nie czytał książek. No to ma je z zabicia jakiegoś tam informatora i jakiegoś tam zdrajcy wewnątrz firmy. Srki, ale nie kupuję tego. Zbyt płytkie to na kontrwywiad.

Dobra, ale załóżymy, że James dopiero zaczyna. A książka Fleminiga jest tylko jakaś tam pomocą dla filmowców (choć mnie się wydaje, że jest raczej papierem toaletowym). Cała misja ma sie rozegrać w osławionym Casino Royal, gdzie nasz agent ma za zadanie skompromitować i pozbawić kasy bankiera terrorystów Le Chiffre. Cóż choć śmiech wywołuje umieszczenia kasyna w Czarnogórze (tak tak ) i dojazd do tej miejscowości ultra-luksusową koleją da się to jeszcze przełknąć. Ale czy można zmyć hańbę, że tak ważna partia toczy się przy tak burdelowej grze jaką jest poker?? Chociaż w pewnej bardziej cywilizowanej odmianie to gdzie jest bakarat?? Królewska gra hazardowa, gdzie krupier zasuwa po francusku i czuć ten klimat. Bondowski klimat luksusu i zepsucia.

Trzeba przyznać, że 21 odcinek ma w sobie pewną świeżą dynamiczność. Brak Q i jego wynalazków jest w pełni zrozumiały - przecie 007 dopiero zaczyna i musi zdac się na własne umiejetności i gnata z tłumikiem (chociaż nie w scenie odtruwania ). Jest zatem dynamicznie, we "własnych nogach". A mówię tu o pierwszej scenie pościgu z pewnym czarnuchem. Połączenie "Wilka" i "Spidermana" jest troszeczkę lolaśne bo skoro jeden facet ucieka przed drugim w kierunki ambasady to czemu nie najkrótszą drogą?? No chyba, ze ta prowadzi przez żurawie budowlane i dachy budynków. I ściany tych domów (Bond-Terminator )

Dynamiczna, choć całkowicie nierealna i niefizyczna jest również scena pościgu za porwaną towarzyszką Bonda. Wykręcenie przed ciałem leżącym na drodze przy prędkości jakis 200 kilosów daje naprawdę ładną kraksę, ale już wolałem książkowe "pinezki" wysypane na jezdnie.

A najdynamiczniejszą sceną (i zarówno najbardziej przegiętą bo taka zawsze musi byc w tym cyklu) jest zatopienie kamienicy w Wenecji. Tak, tak... nie da się tego opisać, trzeba popatrzeć


No to może teraz troszkę o samych bohaterach.
Bond - Craig jak dla mnie nie sprawdza się. Na razie. Bije od niego zbyt mocna surowizna. Jesli w 22 nabierze klasy swoich poprzedników to może byc dobrze. Choć prawdziwy angielski agent, nawet mocno wpieniony nie powie, że ma w dupie czy drink jest wstrząśnięty czy zmieszany. Choć motyw tortur i drapania po jajkach jest o dziwo lepszy niż książkowe wrzaski. O dziwo.
Vesper - Eva Green. Dziewczyna Bonda. Tu plus za to, że jedyna na film (takiej pół-ryckanej mężatki nie biorę pod uwagę), ale całkowicie źle dobrana jako aktorka. Choć w obecnym HW ciężko znaleźć kobitkę bez duzych oczu i szerokich ust. Cóż taka moda, ale ta jest kwestią gustu. Tylko i wyłącznie.
Le Chiffre - Mads Mikkelsen. Przeciwnik Bonda. Bez wyrazu niestety.
M - Judi Dench. W prequelu M nadal jest kobietą?? Trzyma swój styl, ale kobietą??
Felix Leiter - Jeffrey Wright. Eee czarnuch?? Bambus?? Afroamerykanin?? Ta polityczna poprawność wciska się już wszędzie. Mam nadzieję, że obejdzie się bez Oscara.

Na wielki plus jak zawsze muzyka i czołówka. A czołówka chyba jedna z najlepszych.



Podsumowująć naprawdę ciężko mi sie ustosunkować do tego filmu.
Jako zwykły widz zwykłego filmu sensacyjnego to jest bardzo dobrze.
Jako kinomaniak kolejnego Bonda widzę straszne pomieszanie z poplątaniem, próbę odświeżenia serii, która za bardzo nie wychodzi.
Jako wielbiciel 007, ale w oparciu o książki Fleminga - totalne dno.

Zatem jednym się pewnie spodoba innym nie. Jak zawsze. Ja poczekam na 22. Próbując być pośrodku.

LINK
  • Hmm...

    Wo_Ja_Ann 2006-11-26 20:36:00

    Wo_Ja_Ann

    avek

    Rejestracja: 2003-01-06

    Ostatnia wizyta: 2014-11-28

    Skąd: Szczecin

    Oczywiscie zgodzę się z Tobą, że czołówka byla genialna. Wypada się również zgodzić z tym, ze jako film sensacyjny - dobrze, jako Bond - troche gorzej... Ale w moim mniemaniu tylko trochę. Od razu sie przyznaje, ze nie czytalem ksiazek, ale slyszalem, ze Casino Royale jest "bardziej ksiazkowe" niz pozostale Bondy.
    Jesli chodzi o surowosc Daniela Craiga - no rozumiem, ze niektore odzywki bylyby nie do przyjecia, ale mi sie to akurat podobalo. A bedzie jeszcze bardziej, jesli w 22 czesci pokaza, jak Bond sie stopniowo zmienia, nabiera wiekszego dystansu, oglady itp.
    Mnie ogolnie sie film podobal Czekam na kolejny

    LINK
  • Nowy Bond

    Sebastiannie 2006-11-26 21:13:00

    Sebastiannie

    avek

    Rejestracja: 2002-12-28

    Ostatnia wizyta: 2008-09-20

    Skąd: Pabianice

    Ja muszę przyznać, że mnie "Casino Royale" bardzo przypadło do gustu. Ostatnie Bondy z Brosnanem ocierały się już o taki absurd i śmieszność, że po prostu nie byłem w stanie ich obejrzeć. Kiedy usłyszałem, że tym razem mamy film bardziej "przyziemny", wstąpiła we mnie nadzieja i nabrałem chęci wybrania się na to do kina, po raz pierwszy od 11 lat. Tak też zrobiłem i jestem zadowolony. "Casino Royale" wyróżnia się na tle wszystkich Bondów przede wszystkim brakiem groteskowości. To jest nowa jakość, zupełnie nie-bondowska, i ona była moim zdaniem potrzebna. Ten styl, który dominował do tej pory, już się przejadł. Z tego względu duży plus ma u mnie Daniel Craig, bo nadał postaci czegoś nowego. Można to nazwać surowością, można czymś innym - bez znaczenia. Ważne, że mamy świeżego Bonda, zmienionego w dobrą stronę.
    Jedyna duża niezręczność filmu to galimatias z czasami, czyli stare Bondy były za zimnej wojny, a teraz niby początek historii i mamy już po zimnej wojnie . Trochę to pokręcone, ale darujmy sobie .
    Aha, no i tytułowy utwór - też duży plus .

    PS. Podobał mi się Le Chiffre - trzeba docenić twórców za odnalezienie aktora o charakterystycznej urodzie, który fajnie pasował do roli .

    LINK
  • Jezioro Como

    Lord Sidious 2006-11-30 22:52:00

    Lord Sidious

    avek

    Rejestracja: 2001-09-05

    Ostatnia wizyta: 2025-02-19

    Skąd: Wrocław

    Dla mnie cały film właściwie tak na prawdę sprowadza się do końcówki, w której mamy jezioro Como we Włoszech (tak rezydencja Padme z AOTC ) i w końcu charakterystyczną muzykę . Dopiero napisy końcowe mają klimat Bonda.

    A miało być tak pięknie, kompletnie nowy Bond, nowe pomysły, fiat Panda i jeszcze wszystko bardziej urealnione, bez niewidzialnej karoserii i innych niecodziennych gadżetów. W sumie to w tym przypadku liczyłem na coś raczej w stylu "Nigdy nie mów nigdy więcej" Irvina Kershnera, choć to film z nieoficjalnego cyklu, niż tego, co niestety dostałem. Dobrym pomysłem było odejście pewne od konwencji, ale nie spodziewałem się kompletnego zerwania z nią, zwłaszcza tam gdzie była dobra. Craing jako 007 moim zdaniem kompletnie się nie sprawdza, za bardzo przypomina oprycha to raz, a dwa za wszelką cenę usiłuje być inny, niezależny wobec M, a przy tym naiwny wobec kobiety. Choć i tak mnie najbardziej boli jego małomówność. Craig sprawdza się w scenach akcji, ale brakuje mu tej dżentelmeńskiej ogłady Brosnona, Moore`a czy Connery`ego. W sumie gdyby to był film o agencie KGB Władymirze Putinie, a Craig zagrałby tak samo nie odczułoby się różnicy.

    Sam film jest efekciarski, to coś co oczywiście jest plusem w przypadku sensacji, scena z zawaleniem się domu w Wenecji jest zrobiona wizualnie bardzo ciekawie. Ale wciąż nie wystrzegnięto się niesamowitych historii jak choćby sam pomysł by Bond nacisnął sobie guzik zanim serce przestanie bić... Nie mówiąc już o samym skakaniu po budynkach - oczywiście pięknie to wygląda, ale chyba nie o takim zerwaniu z konwencją mówiono? Problem w tym, że Craig jako Bond (nie jako agent wywiadu) jest na tyle nijaki, że nawet najciekawsze sceny akcji są miejscami nudne, nie mówiąc już o innych przestojach. W rezultacie lepiej oglądało mi się niektóre filmy z Bronsonem w TV, niż ten w kinie.

    Świetnie zostały obsadzone role drugoplanowe w tym Mads Mikkelsen jako Le Chiffre, to postać która kradnie ekran Bondowi, podobnie jak Giancarlo Giannini jako Mathis, no i oczywiście sam bankier. Bardzo mi się podobało zapoznanie się Bonda z jego późniejszym przyjacielem Felixem Leiterem. Fajnie było też wychwycić Richarda Bransona, którego prawie z filmu wycieto.

    A na podsumowanie to właściwie zgodzę się z Lordem Bartem. Jako film sensacyjny, może być, nie jest może genialny, daleko mu do Infiltracji, ale wciąż pozostaje w miarę dobrze. Gorzej gdy patrzy się na to przez pryzmat Bondów, choćby prierwszy z brzegu "Moonraker", gdzie okazuje się, że pomimo całej masy absurdów, Bond był kimś więcej niż milczącym oprychem mordującym na zlecenie rządu lub nawet nie. Tu może absurdy są ciut mniejsze, ale gdzie reszta?

    LINK
    • Re: Jezioro Como

      Lord Bart 2006-11-30 23:13:00

      Lord Bart

      avek

      Rejestracja: 2004-01-20

      Ostatnia wizyta: 2021-09-13

      Skąd: Warszawa

      Lord Sidious napisał(a):
      fiat Panda
      ________

      Bond chyba przez moment jechał Fordem nie Fiatem Zatkało mnie letko

      LINK
      • ja tam sięna samochodach nie znam

        Lord Sidious 2006-11-30 23:19:00

        Lord Sidious

        avek

        Rejestracja: 2001-09-05

        Ostatnia wizyta: 2025-02-19

        Skąd: Wrocław

        ale

        http://film.wp.pl/p/id,64811,wiadomosc.html?id=64811

        pisze, że to Fiat Panda a nie Ford Padna...

        James Bond przyzwyczajony jest do luksusu. Luksusowe są również jego samochody. Fiat Panda, jaki zaprezentowany zostanie w najnowszym filmie o agencie 007 pochodził będzie z Polski, z tyskiej fabryki samochodów!

        Bogusław Cieślar, rzecznik firmy, potwierdza informacje o zaangażowaniu fiata z Tych do najnowszego filmu o przygodach Jamesa Bonda pt. Casino Royale. Koncern przygotuje prawdopodobnie dziesięć samochodów, które zostaną przekazane ekipie filmowej.

        - Do tej pory nie wytypowano jeszcze żadnego z aut - mówi Cieślar.
        ZOBACZ GALERIĘ SAMOCHODÓW, KTÓRYMI DO TEJ PORY JEŹDZIŁ JAMES BOND
        Producenci "Casino Royale" zdradzili, że panda będzie miniaturową fortecą na kółkach.

        Początkowo spekulowano, że sam James Bond porzuci szybkie samochody i przesiądzie się do auta z Tych, ale prawdopodobnie za kółkiem pandy zobaczymy Angelinę Jolie, nową dziewczynę agenta 007.


        Zresztą dla mnie prawie każdy samochód niebieski wygląda jak taka Panda . Fiaty to jeszcze pamiętam 125 i 126, dalej to już nie mój okres historyczny .

        LINK
  • zastanawiam się...

    Sky 2006-12-01 02:42:00

    Sky

    avek

    Rejestracja: 2003-03-24

    Ostatnia wizyta: 2021-02-11

    Skąd: Wrocław

    ... czy iść czy nie, w końcu tyle całkiem pozytywnych recenzji ostatnio... po "Die another day" miałem dość Bondów, z tych ostatnich to najbardziej się trzymał "Goldeneye", a z "Die another day" praktycznie jedyne co mi się naprawdę podobało to czołówka - te kobiety z ognia i lodu, miodzik
    Ja za to byłem ostatnio na "Boracie" - masakryczny film

    LINK
  • Cóż, ja wystawiam

    ulien 2006-12-02 12:09:00

    ulien

    avek

    Rejestracja: 2005-09-14

    Ostatnia wizyta: 2014-04-14

    Skąd: Warszawa

    filowi dwie oceny : 8/10 jako dla filmu sensacynego i 5/10 jako dla kolejnego Bonda. Film jest niezły, ciekawy, przyjemnie się go ogląda, czołówka rzeczywiście jest genialna - natomiast dla mnie Bondy odrózniały się od innych filmów tego typu przyjęciem pewnej konwencji i nie bardzo rozumiem, czemu twórcy zdecydowali się ją złamać. W prawie każdym filmie sensacyjnym czy akcji mamy zmęczonego, brudnego, ubranego w wygodne ciuchy gościa, który nie zważa na jakiekolwiek konwenanse i po prostu walczy sobie ze "złymi" i zdobywa piękne kobiety. Bond wyróżniałs się tym, że ... hmm.. był inny Chodził zawsze w idealnym garniturze, nie męczyłs ię, zdobywał i zostawiał piękne dziewczyne, był bardzo dobrze wychowany itd. I tego niestety w nowym Bondzie zabrakło. A moim zdaneim w przypadku tej serii nie ma co walczyc z konwencją, bo to dzięki tej konwencji Bondy stałys ię tak popularne...

    LINK
    • Jest dobrze

      Sebastiannie 2006-12-02 20:58:00

      Sebastiannie

      avek

      Rejestracja: 2002-12-28

      Ostatnia wizyta: 2008-09-20

      Skąd: Pabianice

      ulien napisał(a):
      A moim zdaneim w przypadku tej serii nie ma co walczyc z konwencją, bo to dzięki tej konwencji Bondy stałys ię tak popularne...
      ________


      Ale wygląda na to, że ta nowa konwencja wyszła Bondowi na dobre, bo kasa jest, a i opinie są generalnie bardzo pozytywne . Oczywiście jeśli ktoś lubił tę serię za elementy absurdu z przymrużeniem oka i walkę o ocalenie świata przed kolejnymi szaleńcami, to może być rozczarowany... Na szczęście jednak ludzie okazali się otwarci na odświeżenie tego, co było do tej pory. I dobrze, bo twórcy Bondów zaczynali się już ścigać o to, kto wymyśli większą głupotę...

      LINK
  • Hmm...

    Xian 2006-12-02 14:18:00

    Xian

    avek

    Rejestracja: 2003-01-09

    Ostatnia wizyta: 2015-10-21

    Skąd:

    Film mi się podobał, tylko szkoda, że Jamesa Bonda nie było.

    LINK
  • :D

    Nestor 2007-08-23 12:33:00

    Nestor

    avek

    Rejestracja: 2004-10-28

    Ostatnia wizyta: 2025-02-19

    Skąd: Lasocice

    Wczoraj w nocy wzialem sie za ogladniecie Casino Royale. No coz, spodziewalem sie czegos innego. Dla mnie to nie byl Bond, przynajmniej taki do jakiego przywyklismy, a raczej kolejny film sensacyjny aka Blade, czy Transporter. Ten film zupelnie zatracil klimat... Co prawda wstawka byla dobra, ale reszta? Duzo akcji, film jest na nia nastawiony, co az mnie razi w oczy. Nie ma tej tajemniczosci i odkrywania kolejnych zagadek. Nie ma rozpracowywania głownego przeciwnika. Pewien schemat został złamany, bez niego zle ogladalo mi sie Casino Royale. Dla mnie jest to dobry film sensacyjny, a nie przygody 007. 5/10 (niestety)

    LINK

ABY DODAĆ POST MUSISZ SIĘ ZALOGOWAĆ:

  REJESTRACJA RESET HASŁA
Loading..