- Mogłabym mieć sześć udawanych ślubów. Boże, jakie to by było drogie! Tak naprawdę nie chcemy wielkiego wesela. Nie potrzebuję tego – mówi aktorka, która ostatnio doszła do wniosku, że pieniądze szczęścia nie dają.
Doszła do tego, po tym jak przeprowadziła się do nowego mieszkania, które kosztowało kilka milionów funtów. Dom miał wszystko, czego dusza zapragnie i wtedy Knightley zrozumiała, że:
- Nie potrzebuję tego wszystkiego.
Niestety nie postanowiła tego rozdać, tylko co najwyżej nie będzie używać wszystkiego. A sama zaś zaczęła się promować na skromną i grzeczną. Ale my znamy prawdę, łatwo być skromnym z milionami na koncie. Owszem do królowych plotek tabloidów dużo jej brakuje, sama zresztą stwierdziła niedawno:
- Nigdy nie zrobią mi zdjęcia, gdy opuszczam klub nie mając na sobie majtek - mówi pół-żartem.
Może przyszły mąż zabronił chodzenia do klubów, a może są zbyt drogie/niepotrzebne jak na standardy Keiry? Natomiast kończąc jej wątek, znów wrócimy do ślubu. W jednym z wywiadów stwierdziła, że gdy zobaczyła Jamesa na imprezie po raz pierwszy, nie wiedziała kim on jest, nie miała pojęcia nawet, że jest on sławny. Najważniejsze jednak, że wpadł jej w oko i tak zostało. Na koniec zdjęcie szczęśliwych narzeczonych, którzy wpadli w oko pewnemu paparazzi.