Materiał prasowe: Zmiany wizualne
W czasie, gdy ekipa Bena Burtta przygotowywała nową
ścieżkę dźwiękową, Industrial Light & Magic podjęło pracę nad
udoskonaleniem efektów specjalnych. Pomysł polegał na tym, aby nie
zmieniać radykalnie niczego, ale włączyć do filmów sceny, które nie mogły
znaleźć się w wersjach pierwotnych ze względu na ograniczenia czasowe,
finansowe i techniczne. Prace rozpoczęły się pod koniec 1993 roku,
kierowali nimi: producent "Wersji specjalnej" Rick McCallum, wielokrotny
laureat Oscara Dennis Muren (który pracował wcześniej nad pierwotną wersją
"Gwiezdnych wojen"), John Knoll, Joseph Letteri, Alex Seiden oraz Steve
Williams. Rick MaCallum mówi: George Lucas założył Industrial
Light & Magic na potrzeby efektów specjalnych do "Gwiezdnych wojen". I
oto teraz, po tylu przełomowych filmach, nad którymi pracowała ta
wytwórnia, powraca ona do swoich korzeni, podejmuje na nowo pracę nad
filmem, od którego datuje swoje początki.
Jako rodzaj
przewodnika posłużyła kaseta video z "Gwiezdnymi wojnami", którą Dennis
Muren pokazał swoim współpracownikom. Opisał przy tym wstępne założenia,
które przełożono następnie na szereg szkiców plastycznych. Po wspólnej
projekcji na dużym ekranie George Lucas przedstawił dalsze pomysły.
Podstawowym założeniem było, aby nowoczesne efekty komputerowe nie usunęły
w cień tych oryginalnych, uzyskanych dzięki metodom optycznym i tak
oryginalnym pomysłom jak maskowanie kamery przed ostrym tunezyjskim
słońcem przy pomocy... pończochy naciągniętej na obiektyw. Zadanie
polegało na tym, aby zgrać obrazy komputerowe z pierwotnymi. Mieliśmy
wzbogacić obraz, a nie zmieniać go. - mówi odpowiedzialny za efekty
cyfrowe John Berton.
Techniki cyfrowe, udoskonalone
przez Industrial Light & Magic przy realizacji takich filmów jak
"Jurassic Park" i "Twister", wykorzystano w dwu kluczowych scenach
"Gwiezdnych wojen": sekwencji przybycia bohaterów do stacji kosmicznej Mos
Eisley oraz spotkania Hana Solo z Jabbą. Tę ostatnią scenę nakręcono w
roku 1976, ale ostatecznie nie włączono jej do filmu. George Lucas
mówi: Sekwencja Mos Eisley pochłonęła wiele pracy. Dwadzieścia lat temu
nie mogłem pokazać miasta jako tętniącej życiem stacji kosmicznej, tak jak
to sobie zamierzyłem. Cały mój plener ograniczał się do połowy ulicy, nie
mogłem korzystać z prawdziwych efektów specjalnych i zastawek. Teraz
możemy przejechać przez miasto, docenić jego ogrom i poznać prawdziwy
charakter. Sekwencja jest przez to dużo bardziej ciekawa. Warto dodać,
że ulice Mos Eisley zaludniają teraz liczne nowe postacie: ludzie, stwory
i roboty.
Dzięki efektom komputerowym "udoskonalono" także
model śmigacza, którym kieruje Luke Skywalker. Jego bieg w sekwencji
przybycia do miasta stał się dzięki temu dużo bardziej płynny. (George
Lucas zdecydował się podjąć pracę nad "Wersją specjalną" m.in. właśnie
dlatego, że nie był zadowolony z metody, którą zastosowano, by ukryć koła
śmigacza. Sam nazywa ją "pacykowaniem".) Dzięki tym zabiegom miasto Mos
Eisley nie przypomina tego, które znamy z klasycznej wersji. Jest dużo
większe i znacznie bardziej niebezpieczne, niż to pokazywała wersja
pierwotna. - mówi Rick McCallum. Włączenie do "Wersji
specjalnej" sceny pomiędzy Hanem Solo i Jabbą wymagało zgrania ze sobą
efektów komputerowych i materiałów aktorskich nakręconych w roku 1976. 20
lat temu George Lucas nakręcił tę scenę z udziałem dublera, którego chciał
potem zastąpić kukłą lub stworem wykreowanym dzięki technice animacji
poklatkowej. Uniemożliwiły mu to ograniczenia czasowe i
budżetowe.
Ponieważ relacje pomiędzy Hanem Solo a Jabbą
stanowią jeden z ważniejszych wątków dwóch dalszych części, George
Lucas zdecydowany był na wszystko, byle tylko włączyć wspomnianą scenę
do "Wersji specjalnej". Chciałem, aby zajęła należne jej miejsce, tak
aby to, co dzieje z Hanem, było w pełni zrozumiałe. - mówi. -
Chciałem, aby pierwszy film łączył się z dwoma pozostałymi, tak jak
sobie to zamierzyłem. Z pomocą specjalistów od efektów cyfrowych
powrócono więc do sceny nakręconej 20 lat temu, usunięto aktorskiego
dublera i wmontowano na jego miejsce postać Jabby, w pełni wykreowaną
przez komputer. Jabba wygląda tu nieco młodziej niż w późniejszym
"Powrocie Jedi", może też poruszać się o własnych siłach.
Nowe elementy pojawią się także w scenie, w której
szturmowcy Imperium przeszukują pustynię na planecie Tatooine. Dosiadane
przez nich stwory zwane Dewbackami po raz pierwszy oglądać będzie można w
ruchu. Rozbudowana zostanie także sekwencja finałowej bitwy o Gwiazdę
Śmierci. Równolegle postępowały prace nad udoskonaleniem efektów w
"Imperium kontratakuje" oraz "Powrocie Jedi". Według Dave`a Carsona,
koordynatora efektów specjalnych, prace podjęte nad "Imperium
kontratakuje" polegały głównie na cyfrowym montowaniu wszystkich elementów
danej sekwencji - ujęć aktorskich, modeli itp. - w całość dużo bardziej
spójną, niż było to możliwe w roku 1980. Przy okazji udoskonalono kilka
kluczowych sekwencji filmu. Najważniejszą z nich była otwierająca film
sekwencja ataku machin Imperium na bazę rebeliantów na skutej lodem
planecie Hoth. Dave Carson mówi: W klasycznej wersji w
sekwencji bitwy dostrzec można było ciemne linie, a przez niektóre z
obiektów, wmontowanych metodą zastawek, prześwitywało tło. Jeśli patrzyło
się bardzo uważnie, to w pewnych ujęciach z pilotami śmigającymi nad
zaśnieżonym krajobrazem, przez kadłuby statków dostrzec można było śnieg.
Z pomocą efektów cyfrowych udało nam się wydatnie zminimalizować te
mankamenty. W scenie w grocie podziwiać ponadto możemy daleko
groźniejszego stwora zwanego Wampa.
Udoskonalono także
sekwencje rozgrywające się w Mieście w Chmurach, stacji dowodzonej przez
Lando Calrissiana. Oryginalne zastawki z namalowanymi elementami
scenografii miasta zastąpiono przestrzennymi obrazami, stworzonymi w
całości w pamięci komputerów. Na ścianach korytarzy w pałacu Lando
umieszczono dodatkowe okna, przez co konstrukcje nabrały jeszcze większego
rozmachu. Dzięki temu miasto ma bardziej realistyczny charakter. -
mówi Dave Carson. W "Powrocie Jedi" zmieniono scenę muzyczną w
pałacu Jabby w początkowej części filmu. Opracowano nowy motyw muzyczny
nawiązujący stylem do bluesa, dodano nowych muzyków, śpiewaków i tancerzy,
ponownie łącząc zdjęcia z udziałem aktorów z efektami komputerowymi. W
kilku nowych ujęciach zagrała Femi Taylor, która 17 lat temu wystąpiła w
roli Ooli, tancerki o zielonej skórze więzionej przez Jabbę. Ujęcia te
zmontowano w jedną całość z oryginalnymi materiałami. Wzbogacono także
sekwencję, w której bohaterowie toczą walkę z żołnierzami Jabby nad jamą w
piachu kryjącą monstrualną istotę zwaną Sarlacciem. W wersji oryginalnej
niemal nie widzimy potwora, teraz jednak podziwiać możemy jego macki i
kolce. Dave Carson mówi: Im więcej scen dodawaliśmy, tym
bardziej George czuł się usatysfakcjonowany. Teraz w każdym ujęciu widać
macki albo kolce. Tym więcej emocji dostarcza cała scena. Rozbudowano
także sekwencję święta towarzyszącego zniszczeniu drugiej Gwiazdy Śmierci.
Obok sekwencji na porośniętym lasem księżycu planety Endor oglądać także
możemy sceny radości na Tatooine, w Mieście w Chmurach i na planecie
Coruscant, na której mieścił się sztab Imperium.
Materiały nadesłane przez dystrybutora, dzięki uprzejmości Stopklatki.
|
|